piątek, 14 maja 2010

gry i zabawy - czyli Neg's Urban Sports

Ehh tyle się mowi o kondycji dzisiejszej młodzieży... Że młodzież to jak nie komputer, to tylko by paliła jointy, piła piwo, wypisywała HWDP na murach albo szukała sponsorów po galeriach handlowych. Strwożony Rząd, by ratować dramatyczna sytuację wdrożył program "Orlik" gdzie dziatwa powinna się wyhasać, lecz - jak to bywa - na inne inicjatywy brakuje już pieniędzy. Lecz czy naprawdę potrzeba pieniędzy, by uprawiać sport? Oczywiście, że nie. Brytyjski komik Neg Dupree przedstawia regularnie w angielskim programie "Balls of steel" alternatywne sposoby spędzania wolnego czasu w przestrzenie miejskiej. Np:

"Urban sprint":



Czy znacznie kształcące koordynację ruchową "Big stranger rodeo":



Rozgrywki poprawiają kondycję, wnoszą zdrowy element sportowej rywalizacji i wogóle.

Albo takie: "Knock and Don't Run":



Prawda, że zajmujące?

Tego nie popieramy. "Speed smoking":



Rozwijające umiejętności perswazji i naprowadzania na swój tok myślenia "Swear bingo":



Poprawiające krzepę "My ball":



Kształcące mowę ciała "Make'em move":



Dające wiele satysfakcji "Urban skittles":



Rozwijające precyzję, koncentrację i celność "Burger bowl off":




Dla eurofili "Big stranger rodeo" - odmiana europejska:



No i co? Da się bez pieniędzy i sprzętu uprawiać sport?
Da się.

wtorek, 11 maja 2010

Dynamizm bezruchu - czyli Philips Carousel

Jaka jest róznica pomiędzy filmem oglądanym w kinie a tym oglądanym na ekranie telewizora, czy monitorze komputera? Hmm, pomyślmy... W kinie jest ciemno, są mało wygodne fotele, nie ma co zrobić z kurtką - jest za to duży ekran i świetny dźwięk.

Wg Philipsa podstawową różnicą jest format wyświetlanego obrazu, czyli stosunek długości do wysokości wyświetlanego obrazu. W starych, kineskopowych telewizorach i tradycyjnej telewizji było to 4:3 (1,33:1), nowsze telewizory i TV jakości HD operują standardem 16:9 (1,78:1), kino natomiast wykorzystuje obraz w formacie 21:9 (2,39:1). I dlatego właśnie nasze mało prostokątne ekrany komputerów wyświetlają filmy ściągane z internetu w ograniczony czarnymi paskami z góry i dołu sposób :] A w kinie tak nie ma. O.
I Philips tu zwietrzył niszę do zagospodarowania w rynku i wypuścił telewizor w proporcjach 21:9, dla tych wszystkich, którzy chcą oglądać filmy na całym ekranie. Idea skądinąd zacna, no ale jak zareklamoważ taki telewizor? No trzeba pokazać co ktoś traci. Bez gadania:



Polecam przekierować film bezpośrednio na YT i dać na cały ekran. Widzicie te paski? Jakbyście kupili ten telewizor, to by ich nie było. Jedyne (w zależności od sklepu) 10500 - 17000pln, czyli - jeżeli masz zbędne paręnaście tysięcy, które chcesz wydać na dobry ekran do oglądania filmów - to coś dla Ciebie! Do tego w promocji - nienajlepsza jakość wyświetlania innych formatów.
Tyle o produkcie.
No ale co do reklamy - no to to jest prawdziwy majstersztyk. Fabuła, emocje, akcja opowiedziana bez ruchu. Tzn - rusza się tylko kamera. Ludzie się nie ruszają. To trzeba być geniuszem, naprawdę.
Reklama była wyświetlana tylko w kinach.
Reżyseria: Adam Berg;
Agencja: Stink digital/Tribal DDB, Amsterdam.
Wystąpiło: 100 statystów,
Czas produkcji: 3 dni zdjęć, 5 tygodni postprodukcji.
Wynik: produkt nie wiem, jak się sprzedaje do założeń; reklama - Cannes Lions 2009 Film Grand Prix - agencja się wypromowała:]

making of:


Nie wiem, dlaczego "making of" zniknęło ze strony Philipsa, ale pojawiły sie inne "cinematic experience":
http://www.cinema.philips.com/

A 50 Cent się nie bał i ... użył w teledysku:



Ciekawe kto tu komu płacił?

sobota, 8 maja 2010

Nikt tak pięknie nie śpiewał - czyli Gutek z tekstem Grabarza

Wyjątkowo bez komentarza, no ale co tu komentować?

Gutek na 19 urodzinach Pidżamy Porno. Pięknie. Pięknie.



Często twe oczy,
Miast wiosennieć zielenią,
Są takie zimne i dziwne...
W chorych rozmowach,
Oczy patrzą gdzie indziej,
Patrzą tylko gdzie by tu sie schować...
Twoje ramiona-
Nie kruszące sie ciasto,
nie pachna miętowa maścią.
Ja w twoich ramionach-
nieistotny dysonans,
Deszcz szczęścia,
Strzał nad przepaścia...

Szeptem na ucho powiem,że
Że ja,ja sie tego wyrzekam...
Tych ranków jak febra-
U okien twych jak żebrak-
Siedziałem za drzewem nie raz...
Tych gwiazd spadających-
Pijanych gwiazd na stos-
Nocą gdy będe umierał
Szeptem na ucho powiem że

Że ja,ja sie tego wyrzekam...
Wyrzekam,bo...


Nikt tak pieknie nie mówił,
Że sie boi miłościa...
Nikt tak pieknie nie mówił,
Że się boi miłości... jak Ty


Zanim piorun i tecza,
Przejdą przez smutków most,
Zanim dzień stąd odleci na chmurze...
Zanim groszki i róże,
Pocałują się znów przez płot,
Zanim kurz pozamiata podwórze...

Szeptem na ucho powiem,ze
Że ja,ja sie tego wyrzekam...
Wyrzekam bo...

Nikt tak pieknie nie mówił,
Że sie boi miłościa...
Nikt tak pieknie nie mówił,
Że się boi miłości... jak Ty

czwartek, 6 maja 2010

Guerilla art 4 sale - czyli who's the fuck is Banksy?

Nie znam się w ogóle na sztuce współczesnej. Pies na koniu, genitalia na krzyżu czy obóz koncentracyjny z klocków lego wogóle do mnie nie przemawiają i – parafrazując - nie wiem co artysta miał na myśli. Przerost formy nad treścią, koniec, kropka.
Ale jest jeden człowiek, którego prace budzą swoją surową formą i mocnym, bezkompromisowym a przy tym dowcipnym przekazem moją najgłębszą fascynację. Porusza on w swoich pracach szereg istotnych tematów – kondycja cywilizacji, wpływ mediów na życie publiczne, polityka, kultura, uprawia postmodernistyczne zabawy z popkulturową papką. A przy tym robi świetny street art. O kim mowa? Ano mowa o Banksy’m.
Kłopot z Banksy’m ponoć jest taki, że nie wiadomo kim on jest. The Guardian podaje, że prawdziwe imię Banksy’ego to Robert Banks; z kolei wg The Mail on Sunday ma on na imię Robin Gunningham, jeszcze inni piszą, że pod pseudonimem ukrywa się Robin Banksy a w sieci roi się od zdjęć i filmów, które przedstawiają twarz Banksy’ego.
Mi z kolei ciśnie się na usta cytat klasyka – Kłapouchego: „Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to”?

Banksy zaczął malować ok. 1992 roku w bristolskim crew Bristol's DryBreadZ Crew (BDZ) i początkowo sporadycznie używał szablonów - które w późniejszym okresie staną się jego znakiem rozpoznawczym - na rzecz freehand, czyli po prostu malowania "z ręki". Odwrót od malowania klasycznego grafitti nastąpił - wg "self made legend" - kiedy Banksy miał 18 lat, na wskutek pewnego wydarzenia, kiedy to ponoć podczas bombienia wagonów… A zresztą, niech sam przemówi:
Kiedy miałem 18 lat spędziłem noc malując srebrne litery na pociągu. W pewnym momencie pojawiła się brytyjska policja. Zacząłem uciekać przez krzaki, podczas gdy moi kumple uciekli do samochodu i zniknęli. Spędziłem ponad godzinę ukryty w wagonie z kapiącym na mnie olejem silnikowym.
Leżąc tam i słuchając glin zrozumiałem, że albo skrócę czas malowania o połowę, albo będę musiał sobie z tym dać spokój. Gapiłem się na numer seryjny pociągu, namalowany przez szablon i pomyślałem, że mogę wykorzystać ten pomysł... Kiedy wróciłem do domu wślizgnąłem się do łóżka obok mojej dziewczyny. Powiedziałem jej, że tej nocy doznałem objawienia, a ona na to, że mam nie brać narkotyków bo są szkodliwe na serce...
"
Tyle sam Banksy, aczkolwiek byłbym ostrożny z tą opowieścią z ust człowieka, który z domysłów i spekulacji na temat swoje osoby uczynił poniekąd znak firmowy.
Starczy tego gadania, niech przemówi obraz. Na początek kilka moich ulubionych prac miejskich:



























Ale Banksy to nie tylko szablony na murach i grafitti. Jest on także całkiem niezłym performerem i luuuubi prowokować. Mi szczególnie przypadł do gustu numer z przerobieniem - jakże z pewnością wyczekiwanej przez wszystkich - płyty Paris Hilton. Otóż Banksy, a zresztą zobaczcie sami:



Chciałbym zobaczyć minę fana Paris, który otwiera książeczkę po zakupie płyty. Swoją drogą: kto kupił ponad 1 000 000 egzemplarzy jej singli? Przyznawać się.

W 2005 roku Banksy wybrał na Zachodni Brzeg Jordanu, gdzie na apartheidowskim, potępionym bez skutku nawet przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości murze odgradzającym Izrael od Palestyny (wiedzieliście, że ten mur ma liczyć prawie 800km!?) namalował 9 murali nie pozostawiających pola do interpretacji, jeśli chodzi o wymowę:



Prace niewątpliwie piękne i genialnie umiejscowione w kontekście. Jednakże każdy medal ma dwie strony - mi szczególnie utknęły w głowie słowa starego palestyńczyka, cytowane w tym reportażu, a skierowane do Banksy'ego: 'We don't want it to be beautiful, we hate this wall. Go home'
Cóż...
I jeszcze jedna dobra prowokacja a raczej seria, podczas której Banksy zamieścił kilka przez siebie przerobionych obrazów w Museum of Modern Art, Metropolitan Museum of Art, Brooklyn Museum, American Museum of Natural History i British Museum:



Szczególnie mnie urzeka ten eksponat z Britsh Museum z jaskiniowcem i wózkiem sklepowym... Nice 1.

Jeszcze jeden z Disneylandu:



Banksy od połowy roku 00 zyskuje coraz większe uznanie poza ulicą. Doczekał sie dużej, dedykowanej wystawy w rodzinnym(?) Bristolu:



No i tu się właśnie rodzi wątpliwość, czy street art jest na sprzedaż, czy z definicji komercjalizacji unika? (25.000 funtów za obraz królowej Wiktorii, jako lesbijki; seria z Kate Moss za ponad 50.000 funtów; "Bombing middle England" za ponad 100. 000funtów) Czy to, że jego obrazy kupuje Angelina Jolie, Christina Aguilera i galerie sztuki w jakiś sposób go dyskredytuje?
Bynajmniej, wg mnie. Robi swoje - ludzie chcą to mieć - symbioza.

Last but no least, ktos się wybiera, jak dotrze?:



banksy.co.uk
http://pl.wikipedia.org/wiki/Banksy

wtorek, 4 maja 2010

Dancehall Morza Śródziemnego – czyli Balkan Beat Box

To była miłość od pierwszego usłyszenia. Nieco ponad rok temu, dość późnym wieczorem w domu swoich rodzicieli szykowałem się na jakąś imprezę, więc w ramach „podkładu” zrobiłem sobie kilka kanapek i zasiadłem przed TV. Przeskoczyłem wszystkie 5 kanałów, jakie posiadają i - na ostatnim z nich – na TVP Polonia zauważyłem Ostatnią Damę Polskiej Telewizji - Grażynę Torbicką - rozmawiającą z jakimiś ortodoksyjnie wyglądającymi starozakonnymi, więc się zatrzymałem. Okazało się, że była to relacja z krakowskiego festiwalu Szalom na Szerokiej, która skądinąd mnie zainteresowała – i była w tym ręka Boża, bo po chwili poczułem się, jakbym dostał w łeb. Łomem o nazwie Balkan Beat Box. Na imprezę wyszedłem godzinę później niż planowałem.
Niestety, kochana TVP nie udostępnia video z tego koncertu, więc na próbkę moje kochane„Digital Monkey” z Sewilli:



Ma w sobie coś niesamowitego ta muzyka – rozprzestrzenia się, jak wirus i jest nie do podrobienia.
Co to za twór w ogóle jest ten Balkan Beat Box? Ano jest tu wszystkiego po trochu. Trochę folku, trochę punku, trochę hh, trochę dancehallu. Gra to wszystko niesamowicie. Co tu dużo mówić, trzeba posłuchać. BBB wydali do tej pory 3 płyty i jeden special z video: Balkan Beat Box (2005); Nu Med (2007); Nu Made (Remixes & video) (2008); Black Blue Eyed Boy (2010) i wyjątkowo namawiam do ściągnięcia płyt z sieci, bo zakup ich w polskich sklepach jest po prostu niemożliwy. Zespół ma korzenie w NYC a jego założycielami są urodzony i wychowany w Izraelu Tamir Muskat, który w 1995 wyemigrował do USA, gdzie udzielał się później min, w Gogol Bordello oraz Ori Kaplan, również Amerykanin żydowskiego pochodzenia. Prócz wymienionej dwójki w skład BBB wchodzi mnóstwo muzyków w zależności od zapotrzebowań sesyjnych, więc nie będę tu przepisywał Wikipedii. Tego trzeba po prostu posłuchać!



11 lipca na festiwalu „Inne brzmienia” w Lublinie (dzięki Aniu) BBB po raz trzeci zawita do Polski! Powstrzymać mnie może jedynie przykucie do kaloryfera.
Chętni na wyjazd?